-Wampiry tak naprawdę nie są takie straszne. -To zauważyłam. -Heh.. Wiekszość z nas jest dobra, ale nie wszyscy. Zdarzają się źli. Bez emocji. Możemy wyłaczyć swoje człowieczeństwo, czyli wszystkie emocje. Ale mało kto z naszym na to idzie. -Czemu? Przeciez to życie bez żadnych lęków i ograniczeń. -Tak, ale.. zawsze jest ale. Gdy je włączymy, co zawsze następuje prędzej czy później. Wszystkie złe rzeczy, które zrobiliśmy przytłaczają nas i wtedy większość wampirów popełnia samobójstwo. -No właśnie a jak można nas zabić? -Kołek i ogień są wystarczająco skuteczne. Można też nas pozbawić głowy. -Łee... -Słońce też może nas zabić. -Jest marzec. Teraz będzie wszędzie słonce! -Spokojnie królewska rasa jest unikalna. Słońce i ogień nas nie zabijają. Tylko kołek z cisu może nas zabić. -Uff.. Morgan przez chwilę patrzył mi w oczy, a potem na usta. Nagle pochylił się nademną i pocałował tak namiętnie i czuło, że aż zzaparło mi dech w piersiach. -Miałaś mnie oprowadzić. -A tak jasne, ale wjedź na szkolny parking. Trzeba się pochwalić tym porsche i nowym chłopakiem. - Uśmiechnęłam się sarkastycznie. -Okej. -Ja tylko żartowałam!! Ale on już zapalił silnik i wjeżdżał na parking. Gdy tylko przekroczyliśmy bramę wszędzie widziałam spojrzenia. I na dodatek Morgan zaparkował w najbardziej widocznym miejscu. -Wysiadamy.- morgan. - Nie. Wyszedł z samochodu i obszedł go, ale zanim zdążył otworzyć drzwi wcisnęłam guzik blokując drzwi. Popatrzył na mnie z litością i pokazał kluczyki. Szlag. Jednym naciśnięciem otworzyl drzwi. -Chodź. -Nie. Wszyscy się gapią. -Teraz jeszcze bardziej. -Nie wyjde. -Nie? -Nie! -Jak chcesz. Jedną rękę włożył mi pod kolana, a druga podtrzymywał mi plecy. wzięłam torebkęi chciałam złapać się fotela, ale nie zdążyłam. W jednej chwili Morgan stał przy samochodzie zamykając go, a mnie trzymał na rękach. Wsyscy się gapili. Skuliłam głowę. Moj ukochany zaczął iść w stronę szkoły. -Puść mnie. - Syknęłam. -Nie. Koło wejścia śmignęła mi przed oczyma brązowa czupryna. Sofi! -Sofi ratuj! Dziewczyna odwróciła się i podiegła do mnie. patrzyła to na mnie to na Morgana. -co? -Ten debil nie chce mnie puścić. -Nie chciała wyjść z samochodu. -Jest idiotą. -Ona to histeryczka. Sofi roześmiała się. Popatrzyła na Morgana. -Nie wiem kim jesteś, ae już cię lubię. -Dzieki. - Sofi ty zdrajco! -Pa jasmine. Ja muszę lecieć. Sama radź sobie z tym idiotą! -Dzieki przyjaciółko!